poniedziałek, 12 kwietnia 2010

"Nigdy nie będziemy jak Bonnie & Clyde, ani orłem ani reszką..."

Przeraża mnie własny pesymizm. Może podła zima zabiła resztki wiosennych nadziei, a może to ja sama? Każdy dzień zdaje się być idealny – aż do wieczora. Za oknem zapada mrok, w pustym pokoju nastaje denerwująca cisza. Włączam gg w poszukiwaniu kogoś, kto zakłócił by ten wkurzający spokój. Tylko po co? Słowa są ulotne. To bez znaczenia, czy je wypowiadamy, czy też zapisujemy. Wyblakną. „I nie opuszczę cię aż do śmierci” – gdyby tak pusta deklaracja mogła gwarantować szczerość, życie byłoby dużo prostsze. Pewnie sama je sobie komplikuje, jak zwykle. Nie byłabym sobą, gdybym nie postawiła sobie kilku zbędnych przeszkód, na i tak już zawiłej drodze do szczęścia.
Wymyśliłam sobie mały, Nofdowo-Czikitowy – wręcz utopijny świat, w którym nie ma miejsca na rozgoryczenie codziennością. Czekam aż „bananowy” sen, w końcu się ziści, jednak czy czekanie na coś tak abstrakcyjnego, ma jakikolwiek sens? Odnoszę dziwne wrażenie, że z całej szczęśliwej, marzącej o własnym towarzystwie czwórki, zostałam już tylko ja.
Czeka mnie świetlana przyszłość (łudzę się, że tak właśnie będzie). Co innego mogłoby spotkać ładną, inteligentną, młodą dziewczynę? Wymarzona praca, przystojny mąż, wesele, dwójka niesfornych dzieci. Wciąż mam szansę. Tylko na cholerę mi cała ta przesadnie idealna lista, jeśli stracę przy tym to, w co uparcie wierzyłam? 
Każdy z Was, kochani przyjaciele, już zorientował się, że długotrwałe przyjaźnie nie mają żadnej przyszłości. Kontakt z czasem staje się mniejszy, mniejszy, mniejszy i mniejszy, aż pewnego dnia (przy odrobinie szczęścia) ogranicza się do standardowego „Część, co słychać? Jak dzieci? Już chodzą do szkoły?”.
Do cholery,  nie zgadzam się!
Pozwólcie mi udowodnić, że nie wierzyłam w błahe wartości…

***
Załączam kolejne wydanie „Pisma Nosem”, zawierającym felieton mojego autorstwa. Kilka zdań dodałam, kilka wycięłam, jednak uważni czytelnicy rozpoznają tekst…

Pamiątka po „Dyplomatorium Dziennikarskim”. Szkoda, że rzeczywisty dyplom dopiero w kwietniu. 

(załącznik pozostał na innym blogu - chętnym podeślę).

24 lutego 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz